26 czerwca 2016

A tym razem bedzie o wisterii

 
Tak mi się ta myśl spodobala, ze musze ja sobie tu zamiescic.
Niestety zycie znowu daje mi odczuc na ile jestem silna, ile  jeszcze mogę znieść.
Niestety, gdy przyplatuja się choroby osobom bliskim jakos ciężko jest odnaleźć wewnętrzny spokoj.
 
Do tego praca i codzienne obowiązki tez swoja cegielke w zmeczeniu dokladaja.
 
Czasu choć mało, to jednak na haft zawsze znajdzie się chwilka.
 
 
 
 
Tak się ucieszyłam w kończeniu ufokow, ze ... tworze kolejne.
W glicyni już dawno się zakochałam.
I już kiedyś postawiłam kilka x na materiale.
Ale nie lezał mi ani wzor, ani material.
Jak pamiętam, to była chyba lugana i wtedy jakos nam nie było po drodze.
 
Kiedys wkurzona na nieczytelny schemat, kupiłam oryginalny na stronie casa cenina.
Coz, oczywiście po przecenie, bo te zestawy zielnikowe sa cholernie drogie (jak dla mnie).
Cudów w zestawie nie było: kawałek lnu (kolor jakby piaskowy, oryginalny schemat - kolorowy i czytelny) i jakas mala zawieszka.
 
Zostało mi tylko dokupienie nici DMC.
 
I tak sobie wszystko lezalo i czekało.
Aż stwierdziłam, ze czemu nie?
 
 
 
Haft jest niedzielny i podróżny. Wyszywany poza domkiem.







 
Na razie na ty stanęło, bo zauważyłam błąd w zieleni liści.
Czeka mnie prucie.
 
Wyszywa się fantastycznie!!!
 
Kiedy skończę? Nie wiem.
Kiedyś.
 
 
Nie powiem, bo ostatnio media dały mi kilka emocji związanych z tymi  Panami.
Nigdy za piłką nożną nie przepadałam, ale te meczyki warto było oglądać!!!

 
 
I muszę się podzielić, że udało mi się pojechać na koncert.
Koncertowo zostawiłam w domu  problemy, dzieci etc.
I jak nastolatka chwilę znowu się poczułam.
Siłą rzeczy obsłuchuję się we włoskiej muzyce i zakochana jestem w Moda'.
 
Koncert na stadionie San Siro (ten od klubu Milan).
Przezycie ogromne. Muzyka super.
 
Wyszywam i nucę: e adesso... e adesso? Come faccio, come faccio?

 
Pojawiło się również już ogłoszenie kolejnych targów w Formigine.
Kolejne dwa dni szczęścia odbędą się 24/25 września.
I już sobie zapowiedziałam, że zrobię wszystko, aby tam pojechać!!!


8 czerwca 2016

Czerwiec w hafciarskim kalendarzu


Czerwiec w hafciarskim kalendarzu byl ekspresowy do wyszywania.
Sama sie zdzwiwilam, ze do porannej kawy udalo mi sie go wyszyc.

Wzorek przesympatyczny.
Doslownie wyszycie nozyczek bylo na jednym wdechu czy tez na jednej nitce.

Konturki oczywiscie dodaly uroku.



I zdjecia cudeniek hafciarskich znalezionych w sieci.







6 czerwca 2016

Czerwcowy Tusal



I nawet nie wiem kiedy i jak, ale juz kolejna pora na odslone sloiczka.
Wczoraj przyznaje, ze mimo iz niedzielna niedziela, jakos nie mialam czasu na fotke ...

A Tusal pokazuje przy Lust, ktore wlasnie wczoraj wskoczylo w raczki.
Juz dawno nie mialam mojego Pozadania w dloni.

Przyznaje, ze zaparkowane nitki sa super. Od razu igla smigala.
Postepu moze powalajacego nie ma, ale wiem, ze pomiedzy obiadkiem, dziecmi, przybylo kilka rzedow. A te kilka rzedow to okolo 2000.
Kropla przy tym kolosku.

Coraz wiecej twarzy sie odslania.



2 czerwca 2016

Ufokowe podsumowanie maja

W maju jakos igla sama wyszywala 2 prace ufokowe.
I udalo mi sie skonczyc!!!
Yuppii.

Teczowa roza.

I Moja letnia pani.



Na 7 prac udalo mi sie juz 3 wysadzic w kosmos :)
Teraz czeka:
papiez
domki z salu u Malgosi
Parolin
zimowa dziewczyna

Zobaczymy ile sie uda....



Wszystkie moje hafty, ktore jeszcze nie byly oprawione poszly do kapieli.
Czekaja na prasowanie.

I potem musze zrobic przeglad ramek, wiec jest duza szansa, ze cos w koncu sie oprawi :)
A na pewno zapisze sobie w glowie idee na nowe ramki...